piątek, 21 lutego 2014

T-yarn czyli domowe Hooked Zpagetti

O włóczce Hooked  Zpagetti czytałam na wielu blogach zwykle dobre opinie. Jest to bawełna z odzysku i mogą powstać z niej fantastyczne rzeczy w dużo szybszym czasie niż wykonywalibyśmy je zwykłej grubości włóczką. Jednak dużą wadą jest jej dość wysoka cena ok. 30 zł za 1 kg włóczki o długości 120 m.
I właśnie cena odstraszyłam mnie od zakupu i gdzieś wyczytałam, że można zrobić alternatywę tej właśnie włóczki ze starych bawełnianych koszulek. W wielu opisach jak odpowiednio pociąć koszulkę na włóczkę zalecają aby użyć T-shirtów, które nie posiadają bocznych szwów. Ja jednak takich nie posiadałam w domu ale marzyło mi się wykonać coś już, teraz ,zaraz i użyłam koszulek ze szwami. Opis jak wykonać własne Hooked Zpagetti znajdziecie tu.
Ogólnie uważam, że się nadają ale raczej na takie domowe rzeczy, jak koszyczki na kosmetyki czy jakiś przybornik, na torebkę czy dywanik lepiej użyć koszulek bez szwów aby nie odstawały brzydkie dzyndelki. Wadą cięcia koszulek jest to, że mogą się "sypać" i w trakcie robienia kłębków jak i szydełkowania na nich o pruciu nie wspominając.
Powstały 3 kłębuszki mojego t-yarnu
Trochę długo się zastanawiałam co z nich zrobić, najpierw miał to być duży kosz na włóczki, doszłam do połowy i stwierdziłam, że mi się nie podoba, przeleżał kilka dni i go sprułam.
Z beżowego kłębka powstał mały koszyczek na moje szydełka.

Jak można zauważyć w niektórych miejscach widać odstające szwy od koszulek, co jest nie zbyt estetyczne.
Aby szydełka nie wypadały przez dziurki, wycięłam z kartonu koło i włożyłam do środka.


Szydełka mają w końcu odpowiednie mieszkanko :)

Z czarnego kłębuszka postanowiłam zrobić pokrowiec do przewożenia moich narzędzi.
I tak oto powstało czarne etiu
Pokrowiec nie jest idealny, bo jak już kiedyś pisałam nie mam wprawy w posługiwaniu się igłą i wybrałam najbliższy kolor nitki do koloru włóczki jednak widać szwy na zdjęciu w rzeczywistości nie rzucają się tak bardzo w oczy. Mimo tego mankamentu jestem bardzo zadowolona z etui.
Do środka wszyłam podszewkę ze starej torebki i zamek, bo uważam, że jest bardziej praktyczny i żadne szydełko mi nie ucieknie.

Muszę wymyślić co zrobić z ostatniego kłębuszka ale z pewnością nie ostatniego. :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz