wtorek, 25 listopada 2014

Dzień Pluszowego Misia :)

Hej :)
dziś 25 listopada jest obchodzony Dzień Pluszowego Misia. Chyba każdy w dzieciństwie miał ulubionego misia przytulasia. Ja miałam takich wiele, ale swego czasu moimi najukochańszymi misiami są te szydełkowe. Uwielbiam je, bo mają kawałek mojego serca w sobie.  Z tej okazji postanowiłam przypomnieć sobie ale także i Wam wszystkie dotychczas stworzone przeze mnie misie.


Pierwszym misiem jest miś, który powstał dla mojego ukochanego. Mam do niego wielki sentyment, chodź do urodziwych nie należy. Poza tym przywitał was na blogu.

Kolejnymi misiami były te walentynkowe. Być może w przyszłym roku powstanie ich więcej.



Pierwszym misiakiem, którego robiłam z głowy był Benedykt. Zamieszkuje teraz  z moim najmłodszym bratem :)
Następnym misiek, którego sama wymyśliłam jest ten w niebieskich spodenkach. 
I miś ze zmodyfikowanego wzoru lileliss. Bobomiś :D
Oraz przedostani miś jakiego zrobiłam jest to miś w czerwonych spodenkach. 


Ostatniego misia, którego wyszydełkowałam niestety Wam nie jestem w stanie pokazać, ponieważ mój telefon, którym robiłam zdjęcia uległ awarii i nie dysponuję niczym czym mogłabym zrobić przyzwoite zdjęcie. 
Ale właśnie ten miś jest nagrodą w mojej  pierwszej rozdawajce, więc będzie to taka miła niespodzianka, dla osoby, która wygra. Dodam tylko, że miś jest wykonany z Yarn Art Happy. 
Aby wziąć udział prosiłabym zostawić komentarz a w nim napisać jaki miś był waszym ulubionym misiem w dzieciństwie i dlaczego. A może macie jakąś ciekawą historię związaną z misiem? 
Wybiorę osobę, której komentarz spodoba mi się najbardziej.

Rozdawajka jest dla stałych czytelników, ponieważ  chcę nagrodzić te osoby, które są tu ze mną długi czas :) 
Na komentarze czekam do 30.11.2014 do godziny 24.00. Następnego dnia ogłoszę zwycięzce i pokażę nagrodzę niespodziankę. 

środa, 12 listopada 2014

Bransoletki szydełkowo-koralikowe

Hej,
dawno temu pisałam Wam, że zaczęłam eksperymentować z koralikami. Któregoś pięknego dnia zobaczyłam bransoletki robione z koralików ale nie sadziłam, że są robione na szydełku. Gdy okazało się, że są wykonane za pomocą mojego ukochanego szydełka, niezwłocznie zamówiłam sobie na próbę trochę koralików, końcówek, karabińczyków, ogniwek i innych potrzebnych rzeczy.
Gdy przyszła paczka, uradowana z chęcią i zapałem chwyciłam za specjalnie zamówioną igłę i nawlekłam sekwencję z której miała się składać moja pierwsza wymarzona bransoletka (oczywiście próbna). Szydełko poszło w ruch.... a tu ZONK, nic nie wychodziło tak jak powinno. Mimo, że prace włóczkowe i kordonkowe mam opanowane w dość dobrym stopniu to koraliki za nic nie chciały się poddać. Stoczyłam z nimi kilka bitew aż udało mi się wygrać ostateczną wojnę. Koraliki się poddały a ja mogę się cieszyć pierwszą  bransoletką bez końcówek. Klej polecany przez większość osób zajmujących się koralikami, nie spisał się u mnie albo zwyczajnie nie potrafię go używać. Zamieniłam go więc innym, łatwiejszym w użyciu. I tak powstała moja pierwsza próbna bransoletka.

Powstała z koralików Toho round 11o  Transparent Garnet (to te czerwone, które wyglądają jak czarne) i Transparent Cobalt (te niebieski). Nici użyłam jakichś starych niemieckich od  maszyny do szycia. Jest zrobiona na sześc koralików w rzędzie.

Druga bransoletka jaką zrobiłam nie załapała się na zdjęcie, bo jest już u nowej właścicielki ale zostałą zrobiona z samych niebieskich koralików.

Pokażę wam teraz ostatnią bransoletkę jaką wykonałam, moją najulubieńszą :D

Została wykonana z koralików Toho round 11o  Silver-Lined Crystal na 6k w rzędzie. Do bransoletki doczepiłam zawieszkę, co dodaje jej uroku. :) Koraliki podobają mi się na tyle, że powstanie do niej na pewno elegancki naszyjnik
Jak Wam podobają się skutki stoczonej wojny z koralikami a mną?