Hej,
w ostatnim poście wyraziłam swoje małe refleksje dotyczące tego czy jeśli ktoś nie tworzy własny dzieł to nie jest twórcą a kopistą. Skłoniło to december do refleksji i napisała o tym post na swoim blogu, jeśli ktoś ma ochotę się z nim zapoznać to zapraszam
tutaj. Jednak sama zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać i doszłam do wniosku, że wyraziłam się dość pochopnie, nazywając osoby, które tworzą tylko ze schematów kopistami.Chodziło mi bardziej o takie osoby, które tworzą tylko i wyłącznie z kilku schematów zmieniając tylko kolory w danej pracy i nic więcej nie dodają od siebie. Każdy kiedyś zaczynał, ja też i było to jakieś 15 miesięcy temu, więc wcale nie tak dawno. Sięgając po wzory stworzone przez innych uczymy się ale po pewnym czasie gdy już, żaden wzór i schemat nie stanowi dla nas zagadki sięgamy po nie z przyzwyczajenia, bo tak jest zwyczajnie prościej i łatwiej . Ja też sięgam po wzory innych twórców, bo czyjaś praca mi się spodobała na tyle, że postanowiłam ją odtworzyć. Jednak czasem sięgam po nie, bo ktoś mnie o to poprosi tak jak z pracą, która wam dziś pokażę. Jestem specyficzną osobą i może trochę dziwną, bo po pewnym czasie, ciągłe robienie ze wzorów stało się dla mnie nużące, ciągłe narzucanie ile ma być półsłupków w danym okrążeniu i w końcu ile tych okrążeń ma być, liczenie, liczenie i jeszcze raz liczenie. Nie lubię tego, więc szydełkowanie ze schematów stało się dla mnie katorgą. Zaczęłam wymyślać swoje ami, często przykładając np. jedną rączkę czy nogę misia do drugiej sprawdzając czy długość się zgadza Ale na pewno też nie zrezygnuję z korzystania z pomysłów innych osób, bo nie jestem w stanie wymyślić wzorów na każda maskotkę a tym bardziej na serwetkę. Uważam, że w każdym rękodzielniku w końcu zacznie się odzywać taki "szalony twórca" i popchnie go do stworzenia czegoś swojego, choćby małego kwiatka.
Trochę się rozwinęłam, mam nadzieję, że teraz wiadomo o co mi chodziło i, że nie potępiam nikogo za korzystanie ze wzorów, schematów czy opisów.
Przechodzę więc do rzeczy. O zrobienie tego samochodu poprosiłam mnie siostra chłopaka. Chciała mieć jakiś szydełkowy prezent, dla małego brata męża i przeglądając z nią pinterest i google trafiłyśmy na zdjęcie samochodu szydełkowego. Od razu powiedziała, że chce taki i żaden inny.
Przeszukałam później internet w poszukiwaniu wzoru na tego cudaka i tak trafiłam
tutaj. Nie wiem w jakim języku jest ten blog i za bardzo nie wnikałam, wydrukowałam tylko potrzebne obrazki i więcej tam nie wracałam.
Wykonanie wcale nie było takie trudne, miałam rozrysowane każdy półsłupek. Jednak robiąc boki nie zaczęłam od góry tak ja teraz widzę autorka auta na którym się wzorowałam a od boku, stwierdziłam, że tak mi będzie prościej. Najbardziej uciążliwa była ciągła zmiana nitki.
Do wykonania McQueena użyłam włóczki Himalaya Everydayi szydełka 3.5 mm. Czerwonej włóczki zużyłam 1.5 motka.
Auto wyszło dość spore, długie na 42 cm i szerokie na 15 cm. Miałam mały problem z nadaniem kształtu.
Rozwiązałam to przeciągając nitkę przy przedniej i tylnej szybie, widać to na drugim zdjęciu.
A Wam jak się podoba mój Zygzak McQueen?